Jest bardzo źle, a nawet dramatycznie. Bo poza długimi terminami oczekiwania na wizytę psychoterapeutyczną w Placówkach Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży czy hospitalizację na oddziałach psychiatrii dziecięcej, to brakuje wolnych terminów w gabinetach i ośrodkach prywatnych.
Wielu doświadczonych psychoterapeutów pracujących z dziećmi i młodzieżą oraz rodzinami poza NFZ, nie ma już możliwości umawiania nowych pacjentów. Terminy w ramach prywatnych usług są zajęte, często na kilka miesięcy.
Bo psychoterapia to proces trwający w czasie (od kilku do kilkunastu miesięcy lub dłużej) i pacjenci, którzy rozpoczęli leczenie muszą mieć możliwość kontynuacji procesu terapii u tego samego terapeuty. Częstotliwość spotkań zależy od podejścia teoretycznego, w którym pracuje terapeuta: od kilku sesji w tygodniu, po raz czy dwa razy w miesiącu – w przypadku terapii rodzinnej. W zaburzeniach dzieci i młodzieży, interwencja terapeutyczna powinna być podjęta jak najszybciej, najczęściej obejmować powinna także rodzinę. Sesja terapeutyczna nie trwa 15 minut, lecz zwykle 45 – 60 minut, nie można więc kogoś “wcisnąć” o co często proszą, a nawet błagają rodzice. A psychoterapeuta, żeby dobrze wykonywać swoją pracę, być optymalnie wydolnym poznawczo a przy tym nie wyczerpanym fizycznie i emocjonalnie, nie może pracować po kilkanaście godzin dziennie. Trudno oczekiwać dobrze przeprowadzonej np. 10. sesji terapeutycznej. Dyspozycyjność czasowa terapeutów dziecięco- młodzieżowych i rodzinnych jest na wyczerpaniu. Ta sytuacja dotyczy wielu moich koleżanek i kolegów i nie mamy też gdzie kierować pacjentów, bo terapeuci, których chcielibyśmy polecić są w podobnej sytuacji. Tak jest w Wielkopolsce.
I jest to bardzo trudna sytuacja, nie tylko dla pacjentów i ich rodzin, ale również dla nas terapeutów. Bo odmowa przyjęcia na psychoterapię osoby (np. chorej na anoreksję, depresję czy po traumie), która bezwzględnie terapii wymaga, jest dla nas bardzo przygnębiające.